wtorek, 31 maja 2011

Mutina i Urquiola

Niedawne rozważania na temat wnętrz rustykalnych przywiodły na myśl płytki ceramiczne włoskiej marki Mutina. Kolekcja Ceramica to stosunkowo nowy projekt- z 2010 roku, którego autorem jest Silvia Giacobazzi. 
Płytki nie są idealne, mają nieregularny kształt (ręka! maszyna precz!) i dzięki temu są przekonujące ...i takie piękne... Urzeka również proponowana przez Mutinę gama kolorystyczna- beżowawe szarości- bezpieczne, naturalne, subtelne.
Musimy przyznać- ostatnio przechodzimy fascynację piecami kaflowymi, ale... wcale nie trzeba stawiać pieca, aby móc wyeksponować Ceramicę.. Doskonale sprawdzi się również w nowoczesnych wnętrzach. Zabieg artystyczny polegający na przeplataniu się elementów rustykalnych/orientalnych z surowością minimalizmu bywa niezwykle intrygujący.









Kolejna propozycja to kolekcja Dechirer. Dzieło Patricii Urquioli dorównuje dotychczasowym osiągnięciom tej światowej sławy projektantki. Trzeba mieć genialny umysł (i silny charakter- właściwie to nasuwają się tu raczej skojarzenia wielkanocne...), żeby dostać się do czołówki dizajnerów (zdominowanej przez mężczyzn). W przeciwieństwie do nich jednak Urquiola stworzyła typową dla siebie kobiecą, subtelną, wręcz koronkową fakturę. Kiedy zacznie się badać płaszczyznę płytki, nie sposób przestać wodzić dłońmi po jej chropowatej powierzchni.
Oczywiście (niestety) cena tego cuda nie jest niska, bo- Mutina i bo- Urquiola, ale jeśli ktoś się poważnie "zakocha" można równie dobrze wyeksponować (i koniecznie popracować nad idealnym oświetleniem) jedną dużą płytę. To dzieło sztuki.




 


 





niedziela, 29 maja 2011

Family Wedding Weekend


Pora wyjawić, cóż to za fenomenalny pomysł Anny S. i jej męża "rzucił" nas do Wzgórz Dylewskich...Wykiełkowawszy w głowach wyżej wspomnianego duetu, przybrał w tym roku realne kształty jako wydarzenie zatytułowane  "Family Wedding Weekend". Pod tą nazwą kryje się czterodniowy pobyt na mazurskim łonie natury okraszony przeróżnymi rozrywkami dla ciała, ducha i umysłu, a zwieńczony ŚLUBEM genialnej pary. Uczestnicy: najbliższa rodzina, której dano w tychże sielskich "okolicznościach przyrody" (w tym przypadku zwrot ten jest jak najbardziej adekwatny) możliwość wzajemnego poznania się, z wynikiem… wyjątkowo pozytywnym :)
O trafniejszą ideę uczczenia formalnego związania się dwojga ludzi (a co za tym idzie- i ich rodzin) trudno!
Wielkie dzięki, Kochani!

Poniżej kilka kart z notatnika pamięci wspomaganej małym fotoaparatem. Oczywiście są to wspomnienia architektoniczno-wnętrzarsko-dizajnerskie, a jakże! (z elementami przyrody, której gloryfikacji nie potrafimy sobie odmówić...).



Ślub akurat nie w tym, ale w równie "klimatycznym" kościółku.
Poniżej:



Lobby/kawiarnia hotelowa, gdzie pAnna Młoda zagrała Swemu Mężowi na fortepianie- Chopina!!!
...a wnętrze- poprawne.




Poniżej Restauracja Romantyczna:
               
  





poniedziałek, 23 maja 2011

Stara Szkoła c.d.

Nie mogliśmy się oprzeć- jeszcze trochę o Starej Szkole.

Na pierwszym roku studiów (Architektura i Urbanistyka) w ramach jednego z przedmiotów projektowych zabrano nas na wycieczkę do Supraśla, gdzie mieliśmy za zadanie "poszukać" Ducha Miejsca, a następnie przedstawić go na planszy 60x60cm. używając dowolnej techniki.
Pojawiło się mnóstwo naprawdę interesujących pomysłów i dobrych prac (co niekoniecznie zawsze idzie w parze), jednak wysoko ocenione zostały tylko te, które odpowiadały wizji (i wiedzy) prowadzących.

Być może temat zadania należało sprecyzować inaczej...?

Jeśmy zdania, że wszyscy inaczej postrzegamy daną przestrzeń i każdy odnajduje w niej WŁASNEGO Ducha Miejsca. Nie ma tu jednej właściwej odpowiedzi, jest ich nieskończenie wiele.

Jakkolwiek by nie wyglądał- w Starej Szkole Duch Miejsca z pewnością jest obecny.
Spójrzcie na zdjęcia, dostrzeżecie go na pewno.
Każdy po swojemu...


To akurat nie duch, ale siedmioletni Antoine świeżo z wycieczki pod Grunwaldem powrócony. 


Poniżej hol:



Sala-salon dla gości:
Przy stole (tak jakby...) siedzi synek gospodarzy. Co robi?
Zgłębia tajniki języka Wikingów!!!
W takim miejscu nie czyta się komiksów o Kaczorze Donaldzie.








Jeden z apartamentów:





Na drzwiach do łazienki taki oto haftowany obrazek. Przeuroczy.



wtorek, 17 maja 2011

Stara Szkoła

     
   Dzięki fenomenalnemu pomysłowi Anny jeszcze K. oraz jej pierwszego, a zarazem obecnego męża spotkała nas ostatnio dzika przyjemność poznania Polskiej Toskanii, czyli Wzgórz Dylewskich.
Jakże cudowna okolica! Powalił kompletnie z nóg nas-mieszczuchów „suchy przestwór oceanu”, w którym nie tylko nurzać się można, ale i oddychać nareszcie, i napawać się, napawać… nie jedynie bogactwem przyrody, jak się okazało, bo…

  Przedstawiono nam przeurocze miejsce- Starą Szkołę, pensjonat urządzony w murach dawnej szkoły podstawowej z końca XIXw., którą w wyniku braku małych uczniów niedawno odremontowano i przystosowano do obecnej funkcji, co -jesteśmy przekonani- nie urąga w niczym budynkowi.
Popatrzcie sami- wnętrza proste, ale z duszą. Naturalne materiały, stare meble, rustykalne dodatki- nikt się nie „spinał”, żeby stworzyć efekt swojskiego domu na wsi, to JEST swojski dom na wsi.

 Główne pomieszczenie w Starej Szkole to kuchnia usytuowana w jadalni/ bądź jadalnia usytuowana w kuchni. Zespojenie tych dwóch pomieszczeń w jedną strefę tworzy domową, przyjazną atmosferę, gdzie nikt niczego nie ukrywa, nie udaje, a rozwiązanie takie sprzyja rozmowom i prawieniu komplementów kucharce podczas posiłku. Stare mury z czerwonej cegły, bielony dąb, piec kaflowy, zabytkowe meble i spora ilość gadżetów dekoracyjno-użytkowych (tych należących do właścicieli i tych wyszperanych na pchlich targach) przywołują na myśl sielskie dzieciństwo u babci na wsi.
I o to właśnie chodzi...
  Dodatkowo ciekawy efekt daje subtelne wplecenie akcentów francuskich- córka właścicieli studiuje sztukę kulinarną w Lyonie. Podczas naszej biesiady z głośników na starym kredensie dobiegał śpiew Edith Piaf, stół nakryto serwetami w typową czerwono-białą kratę, a creme de chocolat ukontentował nawet naszego Francuza-Krzysztofa!

Prosto i miło- duży stół, pyszne jedzenie i dobre wino. W jakże uroczej oprawie!!!


Konstrukcja stropu składa się ze starej, pierwotnej części i nowej- łatwo zauważyć różnicę między nimi.
                         
Dębowa komoda "ukrywająca" część kuchenną.








     Łasuchy mogą liczyć na koło ratunkowe :)


  

Serek z koziego mleka stworzony przez gospodarza. Mmmm...

Po więcej odsyłamy do: http://www.dylewskie.pl/


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...